Pietruszkowo-orzechowe bezczosnkowe pesto



Nie każdy lubi czosnek. Tworząc pesto myślałam o własnie takich "bezczosnkowych" osobach. Pesto pachnie zieloną natką pietruszki z odrobiną orzecha włoskiego. Po zapieczeniu w zapachu dominują orzechy, a w smaku główny składnik, czyli moja ukochana zielenina. Warto kombinować z natką pietruszki. Po co łykać nudne tabletki z witaminą C, jak można zapewnić sobie solidną dawkę
w przyjemniejszy sposób :)

 

Składniki:
  • 5-6 garści posiekanej natki pietruszki
  • 12 orzechów włoskich
  • 4 łyżki oliwy 
  • sok z połowy limetki
  • sól
  • pieprz
Składniki wrzucamy do kielicha blendera (jeśli jest taka potrzeba, pokroić orzechy, ja musiałam, mój blender nie dałby rady). W razie konieczności (np dla uzyskania rzadszej konsystencji) dodać więcej oliwy. Gotowe pesto przełożyć do pudełka lub słoiczka, warto na wierzch wylać odrobinę oliwy, by pesto zachowało świeżość. 

Debiutuje, nie bijcie ;) 

Start!

Start!

Tak, to ja. 
Zaczynam. W końcu. To się dzieje naprawdę. Trochę się boję. Czego ? Tego, że może się okazać, iż nie miałam nigdy nic ciekawego do powiedzenia i pokazania w życiu.  Tego, że zostanę wyśmiana, przez tych na których mi zależy, po przeczytaniu moich wypocin.
Pierwszy post, wrzucam do ogólnych i czuję, że to będzie najpóźniej rozwinięty tu temat. Na początku nie chcę mówić  „do ściany”. :D
Pomysł na bloga jest. Baaa ! Miliun pomysłów. A ile z tego da się zrealizować ?


Pokażę Wam wnętrze swoich garnków, szafy z kuchennymi różnościami, wnętrze klatki dla gryzoni, folderów ze zdjęciami i siebie.
Na początku większość przepisów będzie modyfikacją lub inspiracją zaczerpniętą z innych blogów, książek i tak dalej.  A jak się bardziej polubimy to wpadną nowe tematy ;)
Widzę, że rozpisywanie się na nowym gruncie też nie jest proste. Do czasu.
Przygodo, trwaj !

Robale też lubię.
Jest kilka osób, które po cichu czekają, aż to ruszy (mimo, że niekoniecznie o tym mówią). Dziękuję. Mojemu „moderatorowi” również <3